TRASA WYCIECZKI
CIEKAWE HISTORIE
Polska nigdy nie była krajem morskim, a nasi rodacy w zasadzie nie emigrowali do upadku państwa polskiego w 1795 roku. Do Ameryki Centralnej Polacy trafili dopiero w XIX wieku, a pierwsza znana wiadomość o naszym rodaku to pobyt w latach 1824-26 na terenie Gwatemali i Nikaragui Karola Beneskiego, będącego przedstawicielem firmy zajmującej się projektem budowy kanału, łączącego Pacyfik z Atlantykiem, biegnącego terenem Nikaragui. Kolejnym znanym Polakiem na terenie Ameryki Centralnej był podróżnik i geolog Paweł Edmund Strzelecki prowadzący badania w Kostaryce, Salwadorze i Gwatemali. W 1844 roku przybył do Ameryki Centralnej wybitny podróżnik i botanik polski Józef Warszewicz, gdzie dla berlińskiego Towarzystwa Ogrodniczego odbył ekspedycję florystyczną. Aleksander Hołyński, podróżnik, poeta i przyjaciel Juliusza Słowackiego przebywał w Panamie w latach 1850 i 1851, a po powrocie wydał pracę w której wskazywał na ten kraj jako najlepszy teren do budowy kanału, łączącego Atlantyk z Pacyfikiem. W połowie lat 70-tych XIX w. jako prosty marynarz na żaglowcach odbył trzy podróże do Ameryki Środkowej Józef Konrad Korzeniowski, pisarz marynista znany na świecie jako Joseph Conrad. Z kolei w 1877 roku roślinność Kostaryki badał Henryk Polakowski, autor ponoć pierwszej pracy naukowej o florze Ameryki Środkowej.O TYM WARTO WIEDZIEĆ
Podróżując po Kostaryce często słyszałem wypowiadane w najrozmaitszych sytuacjach swojsko brzmiące słowa "pura vida". Ta charakterystyczna kostarykańska fraza, oznacza dosłownie "czyste życie", z konotacjami, które sugerują tłumaczenia takie jak "pełne życia", "to jest życie", "dzieje się świetnie" lub "prawdziwe życie". Fraza jest używana zarówno jako powitanie, jak i pożegnanie, jako odpowiedź wyrażająca, że wszystko idzie dobrze oraz jako sposób na okazanie wdzięczności. We współczesnym użyciu powiedzenie wykracza poza proste tłumaczenie, to sposób na życie. Jest to perspektywa życia, która przywołuje ducha, który jest beztroski, wyluzowany i optymistyczny. Według Víctora Manuela Sáncheza Corralesa z Uniwersytetu Kostaryki, pochodzenie frazy jest meksykańskie. Uważa się, że pochodzi z meksykańskiego filmu "Pura vida" w którym główny bohater, grany przez Antonio Espino, używał słowa "pura vida" w sytuacjach, w których normalnie nie byłby używany, a kostarykańczycy przyjęli to sformułowanie, używając go w podobny sposób. Fraza została formalnie włączona do słowników w połowie lat 90-tych ubiegłego wieku i od tego czasu stała się nieoficjalnym, ale wszechobecnym motto Kostaryki.Styczeń 2018
W tym roku byłem już bliski odwiedzenia Brazylii i Argentyny o których to wyprawach od dawna marzyłem. Niekorzystne terminy wyjazdów sprawiły, że zdecydowałem się na wycieczkę do Ameryki Centralnej. Planowałem zwiedzenie wszystkich państw, ale jak zwykle brakło mi czasu.
Dziewicza przyroda i wspaniałe widoki w pełni rekompensują brak monumentalnych zabytków na miarę Meksyku czy Peru. Ale jeśli ktoś ma duszę podróżnika z pewnością doceni to co oferują te kraje. Wbrew opiniom pokutującym w Polsce, Panama i Kostaryka nie są wcale tak biedne jak nam się wydaje, a nasza stolica z pewnością mogłaby im pozazdrościć imponujących wieżowców. Zresztą w Panamie czułem się jak w stanach, gdyż amerykański dolar jest tam powszechnie funkcjomującą walutą. Natomiast Nikaragua przypomina już typowe kraje ameryki południowej.PANAMA
Miasto Panama
W historycznym centrum Nowej Panamy zachowało się mnóstwo atchitektonicznych perełek z czasów kolonialnych. Spacer wąskimi uliczkami Casco Viejo był prawdziwą przyjemnością, jednak najbardziej zachwycił mnie wspaniały złoty ołtarz z XVII w. znajdujący się w kościele San Jose. Natomiast Stara Panama pomimo, iż jest wpisana na listę światowego dziedzictwa Unesco, nie zrobiła na mnie większego wrażenia.
Kanał Panamski
Zbudowany na początku ubiegłego stulecia Kanał Panamski jest jedną z najważniejszych dróg wodnych świata. Jednak jego przyszłość nie rysuje się w różowych kolorach, a to za sprawą topniejących lodów północy, które mogą otworzyć niedostępny dotychczas przesmyk przez Morze Baffina. Chociaż widziałem tylko śluzę Miraflores, obserwowanie ogromnych kontenerowców pokonujących kanał było niezapomnianym przeżyciem.
Park Narodowy Chagres
Park Narodowy Chagres znany jest z bogactwa tropikalnej fauny i flory, jednak jego największą atrakcją, która jak magnes przyciąga turystów, są indianie z plemienia Embera. Nie ukrywam, że i ja wybrałem się nad rzekę Chagres, aby na własne oczy zobaczyć ludzi żyjących w środku lasu deszczowego. Indianie Embera wyglądali fantastycznie w swoich kolorowych strojach, jednak wokół czuć było wszechobecną komercję.
KOSTARYKA
Park Narodowy Manuel Antonio
Położony nad Pacyfikiem Park Narodowy Manuel Antonio z uwagi na swoje piękno i dostępność, należy do najczęściej odwiedzanych miejsc w Kostaryce. I nic w tym dziwnego, gdyż szerokie, białe plaże i górujące nad nimi porośnięte dżunglą klify potrafią zachwycić każdego. Niestety, ale zwierzęta najwyraźniej chowały się przede mną i udało mi się zaobserwować tylko małpy kapucynki, które królowały w górnych partiach drzew.
San Jose
Stolica kostaryki San Jose to niezbyt atrakcyjne miasto, ktore zostalo założone w połowie XVIII w. Zdecydowałem się na pobyt w tym miejscu z uwagi na dobrą bazę wypadową do okolicznych atrakcji. W San Jose jest wiele budynków z okresu kolonialnego, jednak tym co zrobiło na mnie największe wrażenie to Muzeum Jadeitu zlokalizowane w budynku o nowatorskiej bryle architektonicznej.
Park Narodowy Tortugero
Podczas wycieczki do Parku Narodowego Tortugero pogoda nie rozpieszczała. Ale jak dowcipnie ujął to nasz przewodnik w lesie deszczowym deszcz, to coś zupełnie naturalnego. Pomimo kiepskiej pogody wyprawa do leżącej na karaibskim wybrzeżu bagnistej dżungli, poprzecinanej wstęgami kanałów była niesamowitym przeżyciem. Najbardziej jednak zachwycił mnie widok iguany wylegujacej się na pniu zwalonego drzewa.
Wulkan Irazu
Leżący w paśmie Kordyliery Środkowej Irazu jest najwyższym czynnym wulkanem Kostaryki. Kiedy po przybyciu na miejsce zobaczyłem unoszącą się nad kraterem mgłę, omal się nie rozpłakałem ze złości. Na szczęście po kilkudziesieciu minutach wiatr zrobił swoje i moim oczom ukazał się główny krater wypełniony zielonej barwy jeziorem. W drodze powrotnej odwiedziłem miasto Cartago, dwukrotnie zniszczone przez wulkaniczną erupcję.
Las deszczowy
Bardzo chciałem zobaczyć las deszczowy z pozycji zwierząt zamieszkujących korony drzew, więc kiedy nadarzyła się okazja skwapliwie z niej skorzystałem. Spacer z przewodnikiem, który pokazywał mi zwierzęta ukryte wśród liści oraz przejażdżka gondolą w pełni mnie usatysfakcjonowały. Możliwość spojrzenia na dżunglę z innej perspektywy była niezapomnianym przeżyciem, chociaż w górze ptaków było jak na lekarstwo.
NIKARAGUA
Wyspa Ometepe
Wyspa Ometepe na jeziorze Nikaragua po prostu mnie zachwyciła. Tworzące ją czynne wulkany Concepcion i Maderas najbardziej malowniczo wyglądają z promu kursującego pomiędzy wyspą, a stałym lądem. Zwiedzając Ometepe skuterem czułem się nieomal jak autor "Dzienników motocyklowych". Życie toczy się tutaj leniwym rytmem, a ja z rozkoszą poddałem się jego biegowi, rozkoszując się drobnymi przyjemnościami.
Granada
Granada jest z pewnością jednym z najbardziej malowniczych miast Nikaragui. Romantycznie położona nad wodami jeziora Nikaragua u stóp wulkanu Mombacho, zauroczyła mnie perełkami kolonialnej architektury. Szczególnie zwróciły moją uwagę kościoły La Merced i św. Franciszka, zaś bajecznie kolorowa starówka zachwyciła mnie bogactwem barw i odcieni, które późnym popołudniem stawały się jeszcze intensywniejsze.
Wulkan Masaya, Managua
Możliwość zobaczenia na własne oczy czynnego wulkanu Masaya była gradką, której nie mogłem przegapić. Jeśli dodać do tego fakt, że wycieczka miała odbyć się w nocy gotowy byłem zapłacić każdą cenę. Ze względu na trujące opary pobyt nad kraterem trwał tylko 15 minut, ale tego co zobaczyłem nie można z niczym porównać. Późniejszy, nocny spacer po Managui był już tylko bladym odbiciem moich wcześniejszych doznań.
Leon
Kiedy zobaczyłem w internecie zdjęcia turystów spacerujących po dachu katedry Matki Boskiej Łaskawej w Leon od razu wiedziałem, że muszę odwiedzić to miejsce. Ta wpisana na listę Unesco, perła architektury iberoamerykańskiej z przełomu XVIII i XIX w. należy do największych tego typu budowli w całej Ameryce Środkowej. Przechadzka pośród jaśniejących bielą kopuł i attyk oraz przepiękna panoarama miasta Leon wprost powaliły mnie z nóg.