NASZE PODRÓŻE

Fotorelacje pasjonatów zwiedzania

TRASA WYCIECZKI

Norwegia - trasa wycieczki


TO WARTO ZOBACZYĆ

W Stavanger koniecznie trzeba odwiedzić Muzeum Konserw, znajdujące się w najstarszej części miasta Gamle Stavanger. Niegdyś funkcjonowało tutaj kilkadziesiąt zakładów produkujących konserwy i przetwarzających ryby. Wszystkie prezentowane w muzeum eksponaty są oryginlne i jeszcze do niedawna były wykorzystywane w procesie produkcyjnym. Na zakończenie zwiedzania można zdegustować szprotki uwędzone w tradycyjny sposób w piecu opalnym drewnem. Ciekawostką jest fakt, że konserwy z sardynkami są etykietowane w Polsce.

Pamiątkowe puszki sardynek w Muzeum Konserw


O TYM WARTO WIEDZIEĆ

W Hafrsfjord na obrzerzach Stavanger znajduje się niezwykły pomnik Sverd i fjell (Miecze w skale). Trzy 10-cio metrowe miecze osadzone w skale niewielkiego wzgórza obok fiordu upamiętnią historyczną bitwę, która miała tu miejsce w 872 r. Jeden z lokalnych władców norweskich Harald Pięknowłosy po wygraniu decydującej bitwy, zjednoczył większość kraju i został pierwszym królem Norwegii.

Monument Miecze w skale na pamiątkę bitwy w Hafrsfjord


INTERESUJĄCE FAKTY

Ze Stavanger związany jest Rune Holta, żużlowiec posiadający podwójne obywatelstwo Norwegii i Polski. Urodzony w tym mieście w 1973 r. sportowiec jest drużynowym mistrzem świata, indywidualnym mistrzem Norwegii, a także indywidualnym i drużynowym mistrzem Polski. Norweg występował w wielu klubach w lidze polskiej, a w 2002 r. uzyskał polskie obywatelstwo i do dziś startuje jako Polak.

Żużlowiec Rune Holta


Norwegia - Rogaland

Sierpień 2013

Fiord Lysefjord

Po dwutygodniowym leniuchowaniu w upalnej Tunezji miałem ochotę na zmianę klimatu. Wybór padł na Norwegię, do której przymierzałem się już wiosną, jednak ze względu na niepewną pogodę zrezygnowałem z wyjazdu. Wbrew pozorom sierpień okazał się pod tym względem niewiele lepszy, ale przynajmniej było cieplej.

Ze względu na charakter wyjazdu zabrałem ze sobą plecak i namiot. Miałem spore obawy czy sobie poradzę w pojedynkę, ale na szczęście w pierwszym dniu poznałem bardzo sympatyczną parę Polaków. Nowi znajomi zostali moimi towarzyszmi podróży, kiedy okazało się, że mamy bardzo podobne plany zwiedzania i wracamy w tym samym czasie. Norwegia jak podają przewodniki faktycznie jest bardzo czysta, a ulice i domy schludne i zadbane. Zaś sami Norwegowie są życzliwi i gościnni oraz trochę zbyt łatwowierni, ale to akurat nie jest wadą. Nie wiem natomiast jakie są trolle, gdyż żadnego z nich nie spotkałem. Te złośliwe stwory, rodem ze skandynawskich wierzeń ludowych żyją bowiem tylko w trudno dostępnych górach i lasach na dalekiej północy kraju.


Stavanger


Plaża Sola - tutaj zaczęła się moja przygoda z Norwegią Widok na miasto od strony morza Marina w Stavanger Pomnik pisarza Alexandra Kiellanda Mewy nie mają szacunku dla historii Port nad Vagen - widok na Gamle Stavanger Chętnych na lokalne wycieczki nigdy nie brakuje Takie jachty ma tutaj wielu norwegów Port nad Vagen - widok na starówkę Olbrzymi statek wycieczkowy należący do holenderskiego armatora Kamienna altana nad jeziorem Breiavatnet Stylowa ławeczka zaprasza zmęczonych przechodniów Obserwując przyrodę można się wyciszyć i zrelaksować Nenufary niczym z obrazu Claude Moneta Przed katedrą w Stavanger Romańska katedra z XII wieku w całej okazałości Bogato zdobiona ściana frontowa Detal architektoniczny Nawa główna katedry Chrystus na krzyżu Bogato zdobione sklepienie kazalnicy Rzeźbione w drewnie ozdoby kazalnicy - Abraham i trzej aniołowie Rzeźbione w drewnie ozdoby kazalnicy - Mojżesz Praktyczna półka z psalmami na jednej ze ścian katedry Epitafium z XVII wieku poświęcone biskupowi Tauzenowi Memento mori Główne wejście do katedry w Stavanger Stragany z pamiątkami na placu przed katedrą W takich kapciach żadne chłody nie będą nam straszne Uliczka w Stavanger pełna turystów Na starówce toczy się normalne życie Oryginalna pokrywa kanału deszczowego Na turystów czekają o każdej porze roku puby i kawiarnie W Stavanger wszystkie drogi prowadzą do ... portu XIX wieczna wieża widokowa dla strażników miejskich Ozdobny wiatrowskaz - lis polujący na kaczkę Gamle Stavanger - najstarsza część miasta Białe domki pełne są zieleni i kwiatów Mieszkańcy lubią ozdabiać swoje okna oryginalnymi ozdobami Schludne, białe domki wyglądają niczym z obrazka Mewy zarówno żywe jak i z blachy są tutaj wszechobecne Spacer uliczkami Gamle Stavanger to czysta przyjemność Wbrew pozorom rowery nie są tu popularnym środkiem komunikacji Malowniczy zaułek w najstarszej części miasta - Gamle Stavanger Blaszany kogut wskazuje kierunek wiatru Jeden z najstarszych domów w mieście Kogo tu licho przyniosło ? Witamy - tradycyjna norweska gościnność

Stavanger, jak na portowe miasto przystało jest w pełni kosmopolityczne. Mnóstwo tutaj różnej maści łazików, żebraków i sprzedawców wszystkiego. Często spotykaliśmy też naszych rodaków, którzy przyjechali do Norwegii za pracą lub tak jak my turystycznie. Samo miasto nie jest duże, ale można tutaj, nie nudząc się spędzić cały dzień. Piękna, choć sprawiająca wrażenie skansenu jest jego najstarsza część - Gamle Stavanger. Niesamowite wrażenie sprawiają cumujące obok starówki transatlantyckie statki wycieczkowe. Ten, który widzieliśmy, wyglądał niczym dziesięciopiętrowy blok mieszkalny.


Lysefjord


Nabrzeże promowe w miejscowości Louvika - niestety to nie nasz prom Turyści oczekujacy na prom do Lysebotn Charakterystyczne, pokryte głazami zbocza wokół fiordu W trakcie oczekiwania zrobiliśmy pamiątkowe fotki Znurzenie czekaniem sięgnęło zenitu Nareszcie płyniemy ! Wejście do Lysefjordu w całej okazałości Zabudowania miasteczka Forsand przy wejściu do Lysefjord Wiszący most łączący Oanes i Forsand Ponad 100-metrowa wieża podtrzymująca most nad fiordem Po drodze mija nas statek wycieczkowy płynący pod Preikestolen Kadr niczym z filmu Titanic Płynąc odnosiło się wrażenie, że za linią wody znajduje się wodospad Kilkusetmetrowe ściany skalne nad fiordem przytłaczały swoim ogromem Turyści zamierają w napięciu - zbliżamy się do Preikestolen ! Piękne, piaszczyste plaże Hammametu Skalna rozpadlina Wodospad Hengjanefossen Co zobaczymy za kolejnym zakolem ? Domki wypoczynkowe dla turystów Dumny Norweg Po prostu pięknie Chwila zadumy Domki na nabrzeżu we Flori Gdzieś tam w górze zmajduje się Kjeragbolten Zbliżamy się do kresu podróży Lysebotn - wioska położona w końcu Lysefjordu Takiej łajby można tylko pozazdrościć Przystań promowa w Lysebotn Stylowy sklepik z pamiątkami Pływanie kajakiem jest bardzo popularne Lysefjord w promieniach zachodzącego słońca W drodze powrotnej niebo zasnute było ciężkimi chmurami Przy takim wilku morskim można czuć się bezpiecznie Gęsta mgła wisząca nad skalnymi ścianami fiordu Każdy moment jest dobry na zrobienie zdjęcia W deszczowej pogodzie Lysefjord wygląda równie pięknie Czas pooddychać morska bryzą Preikestolen widoczne z pokładu promu Preikestolen w całej okazałości Preikestolen (Ambona) Wiszący most łączący Oanes i Forsand Z lewej Oanes z prawej Forsand Prom płynący do Oanes W Norwegii komuna jeszcze nie upadła Ostatni rzut oka przez bulaja

Podróż w głąb fiordu Lysefjord rozpoczęła się niezbyt fortunnie. Bezpośredni prom ze Stavanger został odwołany, więc pojechaliśmy do miejscowości Louvika. Kilkugodzinne oczekiwanie zostało w pełni nagrodzone fantastycznymi widokami w trakcie rejsu 42-kilometrowym fiordem. Pogoda w tym dniu dopisywała, więc napstrykaliśmy mnóstwo fotek. Natomiast w drodze powrotnej dla odmiany, niebo zasnute było ciężkimi, deszczowymi chmurami. Mogliśmy więc podziwiać Lysefjord przy różnych warunkach pogodowych i związanych z tym różnych nastrojach.


Kjeragbolten


Spokojnie, do schroniska pod Kjeragiem tylko 7 km Rodzinny hotelik w głębi fiordu Tej Pani musi być bardzo gorąco Idealnie wkomponowne w otoczenie schronisko Dobre miejsce na ciekawą fotkę Tej Pani musi być bardzo gorąco Koniec Lysefjordu i osada Lysebotn Raz pod górkę Raz z górki Piękne, ale zdradliwe Strumyki o tej porze roku nie są trudną przeszkodą Aż kusiło żeby się wykąpać W drodze na Kjeragbolten Na tej wysokości królują mchy i porosty Charakterystyczny krajobraz polodowcowy Jedyny kawałek lodu jaki widziałem w Norwegii Tutaj trudno się zgubić Cel naszej wędrówki w całej okazałości Jedyny w swoim rodzaju Kjeragbolten ! Jest się z czego cieszyć Nad taką przepaścią lepiej zachować ostrożność Widoki z drugiej strony były równie oszałamiające Niestety, ale czas wracać do domu W dół prowadziły imponujące serpentyny Pokryte mchem głazy wyglądają niezwykle malowniczo Teraz przy piwku można podzielić się wrażeniami z wyprawy Nawet malunek na drzwiach przywołuje wspomnienia

Droga na Kjeragbolten nie była aż tak trudna jak się spodziewaliśmy. Podczas wędrówki towarzyszyły nam tłumy turystów, gdyż był akurat weekend, a Norwegowie lubią aktywnie wypoczywać. Bardzo komicznie wyglądała kolejka w której trzeba było odstać ponad pół godziny, aby zrobić sobie zdjęcie na słynnym głazie zaklinowanym pomiędzy dwoma skałami. Ceny w Norwegii są jak na nasze zarobki horrendalne. Dlatego popijając wieczorem piwko na kempingu w Lysebotn nie skupialiśmy się na przeliczaniu, tylko na przeżyciach i emocjach związanych z wyprawą na Kjeragbolten.


Preikestolen


Znalezienie się w tym miejscu chyba nie będzie trudne Trzeba uważać na mokradła Dobrze, że ułożyli ścieżki z bali Można się ochłodzić, albo podziwiać Podejście staje się coraz trudniejsze Wreszcie jesteśmy na szczycie Lysefjord - chwila zadumy nad pięknem natury Skalne ściany Lysefjordu - w dole poniżej Preikestolen Preikestolen czyli Ambona w całej okazałości Zachód słońca nad Preikestolen Dla takiego zdjęcia warto się było fatygować Na krawędzi Ambony czułem strach i satysfakcję Skalne ściany odbite w krystalicznie czystej wodzie Polodowcowe jezioro Revsvatnet Domek hytta z charakterystycznym dachem krytym darnią Plakietka informacyjna na hytta

Kiedy płyneliśmy promem do Louvika było pochmurnie i deszczowo. Nic nie zapowiadało zmiany pogody, dlatego wejście na Preikestolen przełożyliśmy na następny dzień. Niespodziewanie przejaśniło się i wyszło słońce, więc pomimo póżnej pory podjeliśmy szybką decyzję i ruszyliśmy w trasę. Na Preikestolen dotarliśmy przed zachodem słońca, więc zdążyliśmy jeszcze porobić zdjęcia oraz nasycić oczy zapierającymi dech w piersiach widokami. Naładowani pozytywną energią spędziliśmy noc w górach, jednak rankiem znowu padało, a nad fiordem wisiała mgła. Trzeba było wracać do Preikestolhytta.








Wasze komentarze: