TRASA WYCIECZKI
O TYM WARTO WIEDZIEĆ
Król Polski, Bolesław Chrobry wyprawił się na Ruś, aby osadzić na tronie kijowskim swego zięcia Świętopełka I. Polacy odnieśli zdecydowane zwycięstwo, rozbijając oddziały Jarosława Mądrego pod Wołyniem, zdobyli liczne łupy, a król ponownie przyłączył do Polski Grody Czerwieńskie. Według legendy, wkraczajac do miasta, Chrobry uderzył swym mieczem we wrota Złotej Bramy w murach Kijowa. Dzięki rysie powstałej po tym ciosie miecz otrzymał miano Szczerbca. Był to czyn doprawdy niezwykły, gdyż Chrobry przybył do Kijowa w sierpniu 1018 roku, a Złotą Bramę wzniesiono dopiero 19 lat później. Zdarzenie to uwiecznił na płótnie, doskonały malarz batalista Piotr Michałowski.INTERESUJĄCE FAKTY
To właśnie w katedrze Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny we Lwowie, król Jan II Kazimierz Waza podczas mszy świętej odprawianej przez nuncjusza Pietro Vidoniego przed obrazem Matki Bożej Łaskawej, złożył w dniu 1 kwietnia 1656 r. słynne śluby lwowskie. Autorem tekstu był jezuita Andrzej Bobola. Kraj był prawie w całości opanowany przez Szwedów i Rosjan. Przyrzeczenia królewskie miały poderwać do walki z najeźdźcami nie tylko szlachtę, ale i cały lud. Monarcha oddał Rzeczpospolitą pod opiekę Matki Boskiej, którą nazwał Królową Polski. Ślubów dokonano z inicjatywy królowej Ludwiki Marii Gonzagi, a wzorowane były na ślubach kardynała Richelieu, który dwadzieścia lat wcześniej, po pokonaniu swoich wrogów, oddał Francję pod opiekę Matki Bożej. Wydarzenie to przedstawia obraz słynnego polskiego malarza Jana Matejki.TO WARTO ZOBACZYĆ
Jedną z atrakcji Ławry są podziemne pustelnie. Składają się z Bliskich i Dalekich Pieczar. Położone są na głębokości od 5 do 20 m, a długość bardzo wąskich korytarzy wynosi aż 228 m. Początkowo mieszkali w nich mnisi, ze względu na specyficzne warunki klimatyczne. Później pieczary zaczęły pełnić funkcję krypty. Ciała mnichów umieszczone są w przeszklonych trumnach, nabożnie całowanych przez pielgrzymujących wyznawców prawosławia. Panującą wewnątrz tuneli i pieczar atmosferę dość dobrze oddaje ponizszy amatorski film udostępniony na YouTube.
CIEKAWE HISTORIE
Schody Potiomkinowskie w Odessie to najbardziej rozpoznawalny symbol miasta. Ze względu na wysokie położenie Odessy względem portu, na początku XIX w zostały zbudowane kamienne schody. Zaprojektował je w 1825 roku włoski architekt Franciszek Boffo, ale już w 1837 roku zapadła decyzja o powiększeniu ich do gigantycznych rozmiarów według planów brytyjskiego inżyniera Uptona. W trakcie swego istnienia schody nosiły różne nazwy - "Gigantyczne", "Przymorskie", "Ryszeliewskie", "Bulwarowe", a od 1955 r. "Potiomkinowskie". Schody rozsławił w swoim filmem "Pancernik Potiomkin" Siergiej Eisenstein. Poniżej można oglądnąć fragment dzieła przedstawiający scenę wymyślonej przez reżysera masakry ludności, dokonanej przez rytmicznie maszerujące wojsko carskie. Scena ta została wykorzystana przez Briana De Palmę w jego słynnym filmie "Nietykalni".
Kwiecień 2013
W pierwotnym zamyśle miała to być wycieczka do Lwowa oraz zwiedzanie zamków "Złotej Podkowy". Kiedy okazało się, że dysponuję jeszcze wolnym czasem zdecydowałem się pojechać do Kijowa. Natomiast poznany w pociągu ukraiński biznesmen tak skutecznie zachwalał uroki kosmopolitycznej Odessy, że postanowiłem sprawdzić to osobiście.
Lwów niewiele różni się od polskich miast i gdyby nie ukraiński język można by pomyśleć, że jest się w Polsce. Olbrzymi Kijów ze swoją monumentalną architekturą i cerkwiami przypomina rosyjskie miasta. Natomiast Odessa mogłaby z powodzeniem grać rolę któregoś z miasteczek Riwiery Francuskiej. Ponieważ Ukraina to wielki kraj, a odległości pomiędzy miastami są spore, podróżowałem w nocy smacznie śpiąc w wagonie "kupiejnym", a zwiedzałem w ciągu dnia. Generalnie wszyscy Ukraińcy poproszeni przeze mnie o pomoc okazali się bardzo serdeczni i uczynni, a w trakcie podróży nigdy nie spotkałem się z niechęcią czy wrogością.Lwów
Lwów jeszcze długo pozostanie miastem z polską duszą. Pomimo, że dookoła widzi się ukraińskie napisy i słyszy ukraińską mowę, a wiele kościołów zamieniono na cerkwie, Lwów niewiele utracił ze swojego polskiego charakteru. Przechadzając się po uliczkach Starego Miasta, odnosiłem wrażenie, że spaceruję po Krakowie czy Sandomierzu. Pomimo miejskiego zgiełku i tłumu turystów, przez cały czas pobytu we Lwowie doświadczałem uczuć nostalgii i zadumy.
Żółkiew
Wizyta w Żółkwi okazała się strzałem w dziesiątkę. Kiedy w słoneczny ranek znalazłem się na rynku w Żółkwi miałem wrażenie, że przeniosłem się w czasie. Dookoła nie było żywego ducha. Mogłem do woli podziwiać pozostałości dawnej świetności siedziby rodowej Żółkiewskich i Sobieskich, spacerować, fotografować i chłonąć atmosferę sennego prowincjonalnego miasteczka.
Zamki "Złotej Podkowy"
Z uwagi na spore odległości pomiędzy zamkami "Złotej Podkowy", postanowiłem wykupić wycieczkę fakultatywną. Niestety, ale lokalne biura podróży oferowały tylko zwiedzanie Oleska, Złoczowa i Podhorec. W trakcie podróży przewodniczka niestrudzenie zalewała uczestników potokiem profesjonalnych informacji. Muszę przyznać, że zwiedzane zabytki trochę mnie rozczarowały. Może z wyjątkiem zamku typu "palazzo in fortezza" w Podhorcach, który pomimo zniszczeń nadal prezentuje się bardzo okazale.
Kijów
Kijów przytłacza swoją rozległością. Aby jak najwięcej zobaczyć trzeba przemieszczać się metrem, tramwajem lub busem. Niezwykłym przeżyciem jest wtopienie się w tłum pielgrzymów i przejście wraz z nimi podziemnymi korytarzami Ławry Peczerskiej. Patrząc na poruszające się postacie, mimowolnie poddaję się panującej wokół aurze sacrum. Po wyjściu na powierzchnię czar pryska. Czas ruszać dalej.
Biała Cerkiew
Bardzo chciałem zobaczyć jeden z najsłynniejszych parków dawnej Rzeczypospolitej jakim jest Zofiówka w Humaniu. Jednak ze względu na sporą odległość tego miasta od Kijowa, zdecydowałem się na wycieczkę do Białej Cerkwi. Ta tradycyjna ostoja kozaczyzny zasłynęła dzięki niemal wzorcowej polskiej rezydencji magnackiej - Aleksandrii. Niestety, ale z dawnej świetności monumentalnego założenia parkowego Aleksandry Branickiej niewiele do dzisiaj pozostało.
Odessa
Odessa to kosmopolityczne miasto z życzliwymi i otwartymi mieszkańcami. Przekonało mnie o tym przypadkowo poznane na Primorskim Bulwarze ukraińskie małżeństwo. Młodzi ludzie nie tylko dotrzymali mi towarzystwa podczas wieczornego spaceru po zaułkach Odessy, ale uraczyli mnie mnóstwem zabawnych dykteryjek. Spośród wielu atrakcji Odessy, największe wrażenie wywarły na mnie słynne Schody Potiomkinowskie, będące symbolem miasta.