TRASA WYCIECZKI
CIEKAWE HISTORIE
Centrum polskiego życia politycznego na obczyźnie po kapitulacji Francji w 1940 r. stał się Londyn. Władze emigracyjne stały na czele Polskiego Państwa Podziemnego, funkcjonującego na obszarze kraju okupowanego przez Niemcy i Związek Sowiecki. Poprzez Delegaturę Rządu na Kraj utrzymywano aparat administracyjny dostosowany do warunków wojny i okupacji. Polski Rząd na Uchodźstwie prowadził samodzielną politykę dyplomatyczną z zachodnimi sojusznikami, jednak wszystko zmieniło się po napadzie Niemców na Związek Sowiecki w 1941 r. Konieczność nawiązania układów ze Stalinem, jako sprzymierzeńcem w walce z Niemcami, oznaczała gorzki kompromis. Po zakończeniu wojny polskie władze zdecydowały się na utrzymanie struktur państwowych w Londynie. W latach 1940-1990 państwo polskie reprezentowało 16 premierów i 6 prezydentów. Władze II RP na uchodźstwie zakończyły swoją działalność po zaprzysiężeniu na prezydenta III RP Lecha Wałęsy. Podczas uroczystości na Zamku Królewskim w Warszawie 24 grudnia 1990 r. insygnia prezydenckie przekazał Lechowi Wałęsie prezydent Ryszard Kaczorowski.O TYM WARTO WIEDZIEĆ
W lipcu 1940 r. rozpoczęło się kilkumiesięczne starcie sił powietrznych Niemiec i Wielkiej Brytanii określane przez historyków jako Bitwa o Anglię. Po stronie brytyjskiej wzięło udział 144 polskich pilotów, walczących w polskich dywizjonach myśliwskich i bombowych oraz w jednostkach brytyjskich. Między lipcem, a październikiem 1940 roku Polacy zestrzelili 170 samolotów niemieckich, a 36 poważnie uszkodzili. W trakcie walk poległo 29 polskich lotników. Największą sławę zyskał 303 Dywizjon Myśliwski Warszawski im. Tadeusza Kościuszki, który był jednym z najlepszych dywizjonów alianckich. To właśnie dlatego premier Winston Churchill wypowiedział o Polakach słynne słowa „Nigdy w dziejach ludzkich konfliktów tak liczni nie zawdzięczali tak wiele tak nielicznym” („Never in the field of human conflict was so much owed by so many to so few”). Niezależnie od działań polskich pilotów myśliwskich, loty bojowe odbywały także załogi dwóch dywizjonów bombowych 300 i 301. Lotnicy ci latali na bombardowania portów na wybrzeżu kanału La Manche w których Niemcy przygotowywali flotę inwazyjną.Listopad 2024
Ponieważ dysponowałem kilkoma wolnym dniami, postanowiłem zobaczyć jak wygląda Londyn w listopadzie. To był typowy city break. Nie obiecywałem sobie zbyt wiele po pogodzie i przyznaję, że się nie zawiodłem. Skoncentrowałem się bardziej na zwiedzaniu muzeów niż na spacerach po mieście i to była słuszna decyzja.
Moim docelowym lotniskiem było Stansted. Przyznaję, że trochę martwiłem się o transfer do metropolii, ale okazało się, że zupełnie niepotrzebnie. Połączenie autobusowe w obie strony odbyło się w komfortowych warunkach i zgodnie z rozkładem jazdy. Jak zwykle nocowałem w hostelu, gdzie interakcje pomiędzy gośćmi są bardzo bliskie dzięki czemu można poznać fascynujących ludzi. Tak było i tym razem, a osobą z którą się zaprzyjaźniłem była dziewczyna z Brazylii. Pełna uroku Fernanda przyjechała zwiedzać Europę, a Londyn był pierwszym punktem w jej harmonogramie podróży.City
Londyńskie City po prostu mnie przytłoczyło. Labirynt ulic wypełnionych futurystycznymi wieżowcami przypominał wąwozy, pośród których znalezienie jakiegoś zabytkowego obiektu wymagało nie lada umiejętności. Pogoda nie sprzyjała robieniu zdjęć, a wszystko dookoła wyglądało szaro i ponuro. Po południu trochę się rozjaśniło, dzięki czemu miałem okazję podziwiać Tower of London i Tower Bridge w promieniach listopadowego słońca.
Westminster
Westminster to polityczne i królewskie centrum Londynu, pełne otwartych przestrzeni, pałaców, budynków użyeczności publicznej i spektakularnych wydarzeń. Należą do nich m.in. parada wojskowa na Horse Guards Parade w dniu urodzin monarchy, otwarcie sesji parlamentu, uroczysty capstrzyk czy ceremonia zmiany warty. Ze zrozumiałych wzgledów skoncentrowałem się na tej ostatniej uroczystości, ale przyznaję, że byłem trochę zawiedziony.
Muzea
Wizyta w National Gallery była prawdziwą ucztą dla moich oczu, a zgromadzone arcydzieła największych artystów europejskich po prostu mnie oczarowały. Podobnie było z British Museum, gdzie miałem okazję podziwiać artefakty znane mi tylko z reprodukcji w książkach. Liczącą ponad 8 mln eksponatów kolekcję zwiedzałem przez dwa dni, a udało mi się tylko zobaczyć Starożytny Egipt, Bliski Wschód, Grecję, Rzym, Europę i Afrykę. Mam nadzieję, że tu jeszcze kiedyś wrócę.